Od dawna myślałem o nadzianiu czegoś batatem połączonym z kimchi. Jeżeli bowiem jeszcze nie próbowaliście frytek z batata przykrytych kołderką z kimchi to omija Was jedno z najlepszych połączeń smakowych wszech czasów. Tego się nie da zepsuć! Jednocześnie tak nieskomplikowane danie smakuje bardzo wielowymiarowo a z pozoru odmiennie smaki świetnie się łączą. W Warszawie w taki sposób serwuje na przykład Veganda (uwaga, duża porcja!) a co lepsze, też moje serdeczne koleżanki – Domka i Justyna! W ich wykonaniu to było coś bezbłędnego! Wegańskie pampuchy nadziane karmelizowanym batatem i kimchi można podać jako przystawkę, ale również samodzielne danie. Dodatkowo poniżej znajdziecie przepis na łatwy dressing, który jeszcze podbije smak całości.
Do dzieła!
Wegańskie Pampuchy (około 20 sztuk)
- 500g mąki pszennej o dużej zawartości białka (powyżej 12g/100g mąki, choć 11g też zda egzamin)
- 350ml naturalnego napoju roślinnego (bez dodatku cukru)
- 50g roztopionego miękkiego masła roślinnego (ja przygotowuję swoje z przepisu Full of Plants, ale może być np. Naturli Blok)
- 30g cukru białego
- 10g soli
- 10g drożdży instant lub 30g świeżych drożdży w kostce
Nadzienie – karmelizowany batat z kimchi
- 250g batata pokrojonego w drobną kostkę
- 200g dobrego kimchi – bardziej sucha część (ja użyłem najlepszego kimchi na Śląsku od mojego dobrego znajomego – Marcin Ceran Pojedzone)
- łyżka oleju o neutralnym smaku i zapachu (może być rzepakowy, słonecznikowy itp)
- łyżka sosu sojowego
- 2 łyżki syropu klonowego lub innego słodzika
Wykonanie (nadzienie – karmelizowany batat z kimchi)
Batata pokrojonego w kostkę gotujemy od zimnej wody przez 4-5 minut aż delikatnie zmięknie.
W tym czasie szatkujemy drobno kimchi.
Batata odcedzamy, na patelni rozgrzewamy olej.
Batata smażymy na mocnym ogniu, czasem mieszając aż lekko się przyrumieni.
Gdy to się stanie, wlewamy szybko sos sojowy i słodzik – mieszamy.
Czekamy aż całość się zredukuje i odstawiamy do wystudzenia.
Po wystudzeniu mieszamy z kimchi i gotowe!
Wykonanie (wegańskie pampuchy)
Masło roztapiamy i czekamy aż ostygnie.
Jeżeli używamy drożdży w kostce wykonujemy zaczyn:
Mleko roślinne podgrzewamy do 30-35°C (dla tych, którzy nie mają termometru: wkładacie mały palec dłoni, do garnuszka z mlekiem i czujecie, że jest ciepłe, ale możecie w płynie utrzymać palec bez wysiłku).
Do osobnego naczynia wsypujemy dwie czubate łyżki mąki pszennej (odmierzone z całości), rozkruszamy drożdże w kostce i zalewamy podgrzanym płynem.
Mieszamy dokładnie i odstawiamy na 10-15 minut w miejsce bez przewiewu (ja np. do wyrastania ciasta wykorzystuję piekarnik, więc i tam swoje pierwsze rozmnażanie zaliczają drożdże).
Mąkę przesiewamy, mieszamy z nią suche składniki.
Masło łączymy z mlekiem lub zaczynem i wlewamy do suchych składników.
Wyrabiamy ręcznie lub w robocie na niskich obrotach (w moim Kenwood Prospero na skali 0-6 ustawiam na 2) przez 10minut.
Ciasto powinno być gładkie, elastyczne i lekko kleić się do dłoni.
Z ciasta formujemy coś na kształt kuli i zostawiamy w misie pod przykryciem do wyrastania na 1-1,5h. Ogólnie trzeba patrzeć bardziej na podwojenie objętości niż czas.
W tym czasie możemy przygotować nadzienie (patrzy wyżej).
Gdy ciasto podwoi swój rozmiar oprószamy je mąką z góry i wykładamy na blat, również oprószony mąką.
Od razu formujemy je rękami lub wałkiem tak by nieco spłaszczyć i rozciągnąć.
Wycinamy szklanką lub rantem cukierniczym o średnicy około 8cm (inne sposoby opisałem we wskazówkach poniżej).
Wycięte odkładamy pod ściereczkę na oprószony blat.
Resztę ciasta ponownie zagniatamy, lekko rozgniatamy i znów wycinamy. Tak do wykończenia ciasta.
W takiej formie wegańskie pampuchy możemy zostawić pod ściereczką na 15-20 minut by lekko podrosły a następnie parować w lekko posmarowanym olejem garnku do gotowania na parze, ale my mamy tutaj pampuchy nadziewane!
Każdy placuszek układamy na dłoni, wkładany na niego łyżkę nadzienia i zamykamy szczelnie, ale nie zaciągając zbyt dużo ciasta.
Tam gdzie włożymy mniej farszu pampuchy będą lekkie i mięciutkie, tam gdzie więcej, staną się super wypchane i sycące.
Tak nafaszerowane, odkładamy(łączeniem do dołu) pod ściereczkę na 15-20minut a w tym czasie zagotowujemy wodę w garnku czy pod koszem.
W garnku zostawiamy im przynajmniej 2-3cm z każdej strony (u mnie mieści się 3 sztuki) i parujemy pod przykryciem na wolnym ogniu przez 10 minut.
Wyciągamy je z garnka, przekładamy na talerz, dosłownie chwilę studzimy. Podajemy z sosem limonka-kolendra oraz większą ilością kimchi.
Serwujemy na ciepło.
Wskazówki
- Batata można wymieszać z pozostałymi składnikami i upiec.
- Jeżeli możecie parować jednocześnie nie więcej niż 3-4 pampuchy to resztę po upływie 20-25 minut wyrastania pod ściereczką odłóżcie np na dużym talerzu pod przykryciem do lodówki żeby się nie przegarowały.
- Podczas parowania nie zaglądamy, nie potrząsamy garnkiem – to ważne by pampuchy miały spokój. Rosną wtedy sobie zdrowo.
- Nie wszystkie pampuchy wychodzą idealnie. Czasem gdzieś się zgniotą, nierówno nadzieją, nierówno wyrosną – wszystkie są jednak piękne i cudowne.
- Formować wegańskie pampuchy można również jak bułki, odrywając kawałki i zaciągając ciasto do wewnątrz. Tę technikę opisałem w przepisach na bułki.
- Formować można również przez zrolowanie ciasta w gruby wałek i krojenie go w poprzek.
- Jeżeli nie czujecie się pewnie z nadziewaniem i formowaniem pampuchów to podajcie je po prostu z nadzieniem obok i zajadajcie ze smakiem!
[…] kwaśności z limonki – idealny towarzysz dań z grilla i patelni, wrapów, sałatek a także pampuchów, do których użyłem go niedawno! […]