Myślisz o tym, że przecież jest sezon na botwinkę i warto go wykorzystać, ale nie masz smaka na chłodnik czy botwinkową? Mam dla Ciebie rozwiązanie. Jednym z moich ulubionych sposobów na botwinkę jest jej smażenie tak by lekko zmiękła, ale też zachowała nieco swojej świeżości i chrupkości. Zaopatrzona w odpowiednie dodatki będzie gwiazdą Twojego śniadania, przekąski czy nawet obiadu. Moja smażona botwinka w słodkim miso na kremie z pieczonego czosnku to rozwiązanie Twoich trosk. Słodkawe, oblepiające usta miso spotyka się kwaskową, świeżą botwinką, do tego dokładamy białko z tofu i umami pochodzące z czosnku pieczonego w całości i płatków drożdżowych. Posiłek jak najbardziej kompletny a przede wszystkim piękny i przesmaczny. Do dzieła!
Smażona botwinka w słodkim miso na kremie z pieczonego czosnku (2-3 porcje do chleba)
Botwinka:
- pęczek botwinki
- 2-3 łyżki oliwy
- 2-3 łyżki pasty miso (najlepiej ciemnej)
- 3-4 łyżki syropu klonowego lub innego słodzika
- chlust wody
- sól, świeżo mielony pieprz do smaku
Krem z pieczonego czosnku:
- 2 większe główki czosnku
- 2 łyżki oliwy
- duża szczypta soli
- 1-1,5 kostki tofu (180-270g)
- 2-3 łyżki płatków drożdżowych
- 1/2 łyżeczki soli (lub do smaku)
- sok z 1/3 cytryny
- chlust dowolnego mleka roślinnego (najlepiej niesłodzone)
Do podania:
- pajda dobrego chleba
- posiekane orzechy włoskie
- posiekane zioła (szczypiorek, natka)
- świeżo mielony pieprz
Wykonanie (około 45 minut):
Piekarnik nagrzewamy do 200°C góra-dół.
Odcinamy czubki czosnku tak by odkryć ząbki w środku.
Wykładamy je wraz z czubkami na papier do pieczenia.
Polewamy oliwą, posypujemy solą.
Zawijamy na kształt saszetki lub zawiązujemy górę.
Wstawiamy do nagrzanego piekarnika na kratkę i pieczemy około 25 minut.
Liście botwinki odcinamy od bulw.
Liście i łodygi myjemy.
Bulwy szorujemy lub obieramy i kroimy w średnią kostkę (jeżeli są małe to w plasterki lub półplasterki).
Łodygi kroimy na 1cm kawałki.
Liście zaś najpierw w poprzek na paski o szerokości 1-2cm a następnie warto je jeszcze przesiekać wzdłuż by nie były zbyt długie.
Na szerokiej patelni rozgrzewamy oliwę.
Wrzucamy na nią łodygi i kostkę z bulw.
Smażymy około 5-10 minut, czasem mieszając.
Dodajemy pastę miso. Chwilę smażymy, mieszając.
Dolewamy wodę i rozprowadzamy pastę w płynie.
Podkręcamy ogień by całość nam się dosyć mocno gotowała.
Po chwili wlewamy syrop klonowy, mieszamy i dodajemy liście.
Smażymy jeszcze około 5 minut aż całość się zredukuje i zagęści do postaci lekko lepkiego sosu.
W międzyczasie wyciągamy i studzimy czosnek.
W blenderze umieszczamy: rozerwane na średnie kawałki tofu, płatki drożdżowe, sól, sok z cytryny, mleko i wyciskamy miękki czosnek.
Blendujemy na gładki krem. Jeżeli są z tym problemy dodajemy łyżeczkę wody lub mleka roślinnego, ale uwaga by nie wyszedł za rzadki, bo będziemy musieli znów dołożyć tofu.
Tostujemy pajdę chleba na wegańskim maśle lub oliwie.
Wykładamy krem na talerz, możemy zrobić jakieś ładne wzorki albo po prostu rozsmarować go równomierną, grubą warstwą.
Na krem wykładamy całość botwinki.
Posypujemy orzechami, ziołami i świeżo mielonym pieprzem.
Nabieramy za pomocą chleba lub/i łyżki i zajadamy.
Smacznego!